W artykule zostanie omówiony drugi typ pełnej osłony łańcucha, czyli sztywna osłona wykonana z plastiku. Nie posiada ona stelaża i składa się zeznacznie mniejszej liczby części, więc teoretycznie jest znacznie prostsza w montażu. W praktyce jej prawidłowe dopasowanie napotyka na niemało przeszkód i wymaga pewnej wprawy.
Zapraszam do lektury!
Właściwie zadanie polegało na zdjęciu i ponownym założeniu osłony w rowerze, fabrycznie do tego przystosowanym. Powodem, dla którego zabrałem się za te działania, była częsta przypadłość sztywnych osłon tj. ocieranie łańcucha. By taki efekt nie występował, konieczne jest idealnie równoległe zamocowanie osłony w stosunku do łańcucha. Ponadto miałem wrażenie, że pokrywa nie jest prawidłowo założona, tj. jej główne części nie są do siebie należycie dopasowane. W pewnym momencie stało się to na tyle denerwujące i dokuczliwe, że postanowiłem problemowi zaradzić.
Warto samodzielnie opanować czynność zdejmowania osłony, bo wcześniej czy później będziemy musieli zdjąć tylne koło. Niestety we współczesnych warsztatach rowerowych tego typu umiejętności zanikły wraz z chęciami i prawdopodobnie będziemy musieli liczyć na samych siebie. Tymczasem plastikowe osłony łańcucha moim zdaniem są znacznie prostsze w obsłudze od tych wykonanych ze skóry syntetycznej, o czym mam nadzieję cię czytelniku przekonać. Do ich zdjęcia czy założenia wystarczy dosłownie kilka ruchów, bowiem składają się one z zaledwie kilku elementów, a do ich założenia bądź zdjęcia nie są potrzebne żadne klucze.
Artykuł został dodatkowo wzbogacony o szczegółowy opis zdejmowania tylnego koła wyposażonego w mechanizm przerzutki planetarnej oraz tzw. napinacze koła.
Chcąc poprawić położenie pokrywy względem łańcucha w pierwszej kolejności przyjrzałem się sposobowi mocowania pokrywy do ramy roweru. By poprawić wzajemne położenie pokrywy względem łańcucha konieczne okazało się zdjęcie koła..
Najpierw rzut oka tylną część osłony łańcucha, czyli otoczenie łańcucha w okolicach osi tylnego koła. Ten konkretny rower posiada przerzutkę planetarną. |
Przednia część osłony łańcucha otacza zębate koło łańcuchowe korby. |
Zabieram się za zdejmowanie tylnego koła. Najpierw rozbieram mechanizm służący do przesuwania sprzęgiełka wewnątrz przerzutki planetarnej. Z wnętrza przerzutki wychodzi mały łańcuszek, do którego końca przytwierdzony jest wałek z gwintowanym zakończeniem. Z tym wałkiem łączy się nakręcana na niego ośka połączona z linką, która biegnie do manetki przerzutki umieszczonej na kierownicy. Wnętrze ośki jest gwintowane i pasuje do wałka. Do ustalania naciągu linki służy mała okrągła nakrętka. Po ustaleniu optymalnego naciągu linki poprzez kręcenie względem siebie wałka i ośki dokręcamy nakrętkę do samej ośki i blokujemy w ten sposób samoczynne luzowanie się ustalonego porządku.
Demontaż zaczynamy od śmiałego rozkręcenia obu elementów: wałku i ośki (prawy gwint). |
Następnie odkręcamy małą, okrągłą nakrętkę. Dzięki temu, że jest okrągła, jest ją łatwiej obrócić w palcach. Jak widać na tym etapie prac nie są potrzebne żadne klucze. |
Ściągamy plastikową osłonę, która w pewnym stopniu chroni fragment łańcuszka wchodzącego do wnętrza piasty przerzutki planetarnej przed urazami mechanicznymi. |
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu warto nakręcić z powrotem na wałek okrągłą nakrętkę ustalającą. Dzięki temu nie ulegnie ona nieporządanemu zagubieniu :-] |
Teraz kręcąc wałkiem (prawy gwint) wykręcamy łańcuszek z wnętrza piasty. Sama końcówka powinna być pokryta oliwą, która powinna wypełniać wnętrze piasty. Odkładamy łańcuszek w bezpieczne miejsce. |
Zdejmujemy górną część pokrywy. Być może konieczne będzie najpierw wyjęcie dodatkowego plastikowego elementu widocznego trzy zdjęcia poniżej. Warto się upewnić, że nic więcej nie blokuje tej części. Bywa, że jest ona przykręcona małymi blachowkrętami do metalowych mocowań na wysokości tylnej osi. W takim wypadku należy te blachowkręty oczywiście najpierw wykręcić.
W przypadku tego konkretnego roweru główna część osłony nie była przyczepiona żadnymi dodatkowymi połączeniami śrubowymi. Po prostu spoczywała na dolnej części osłony. Być może przed jej zdjęciem konieczne będzie odblokowanie plastikowych kołków, które je łączą. Może się też zdarzyć, że obie główne części osłony będą ze sobą na tyle ciasno spasowane, że konieczne będzie użycie pewnej siły. |
Po zdjęciu osłony widoczna jest tylna część napędu. W szczególności widoczny jest fragment metalowego mocowania osłony. |
Przednia część napędu po zdjęciu górnej części osłony. |
Przed zdjęciem dolnej części osłony napędu konieczne było najpierw wyjęcie dodatkowej plastikowej części, która zabezpieczała wnętrze osłony przed wilgocią i zanieczyszczeniami oraz rozpierała brzegi osłony, nadając jej dodatkowej sztywności. Była ona po prostu dopasowana do osłony, bez dodatkowych mocowań. Na zdjęciu przedstawiam położenie tej części względem osłony. |
A tak to wygląda dla tylnej części napędu. |
Rzut oka na połączenie obu plastikowych elementów dolnej części osłony: właściwego 'płaszcza' osłony oraz plastikowego elementu uzupełniającego. |
Ta konkretna osłona jest dodatkowo wyposażona w dwa symetryczne plastikowe półkola pozwalające dodatkowo usztywnić okolice przedniej osi napędu. |
Dolna część osłony różni się nieco od górnej małymi otworami znajdującymi się w pobliżu brzegów. Pozwalają one na połączenie obu części osłony za pomocą plastikowych kołków. Niestety w tym konkretnym rowerze się one nie zachowały.
Podobne kształtem plastikowe kołki można kupić w sklepach z artykułami samochodowymi. Tego typu mocowania są wykorzystywane do zaślepiania różnego rodzaju otworów technologicznych, np. w kabinie. Wystarczy dobrać coś podobnego, co będzie pasować. Koszt tego typu kołków to kilkanaście groszy. |
Dzięki tym kołkom osłona powinna się lepiej trzymać. W praktyce nie zawsze są one potrzebne. Co więcej, ich zastosowanie jest możliwe pod warunkiem bardzo starannego dopasowania wszystkich elementów, bowiem plastikowe 'oczka' otaczające te otwory są dosyć delikatne i łatwo się odłamują.
Osłona powinna być zamontowana w sposób uniemożliwiający jej drgania względem ramy roweru. |
Na sąsiednim zdjęciu złożone ze sobą główne części osłony, widok od strony zewnętrznej. |
Tylna część osłony po złożeniu. Widoczne detale, które pozwalały kiedyś połączyć stosownym kołkiem obie główne części osłony. |
Osłona łańcucha, część przednia, widok od strony wewnętrznej. Być może to zdjęcie przyda się komuś, kto będzie zmuszony wyciąć stosowne otwory w osłonie wykonanej ze skóry syntetycznej. |
Osłona łańcucha, część tylna, widok od strony wewnętrznej. |
Z przodu, tj. w okolicach korby, osłona jest zamocowana do specjalnie ukształtowanej, okrągłej metalowej blaszki przymocowanej do rury (mufy) suportu. Jej założenie bądź zdjęcie w tym konkretnym rowerze wymaga rozkręcenia suportu. Z blaszki wychodzą odpowiednie 'zęby', które pozwalają na ciasne spasowanie z plastikiem osłony, 'na wpych'.
Nie jest to rozwiązanie typowe, gdyż zwykle stosowany jest specjalnie ukształtowany element przykręcany jedną śrubą do rury suportowej. Spróbuję w przyszłości dołączyć odpowiednie zdjęcie, gdyż element ten jest dosyć trudny do opisania wyłącznie za pomocą słów. |
Jeszcze jeden rzut oka na blaszkę pośredniczącą między ramą roweru a osłoną na wysokości mufy suportowej. |
Wracamy do zdejmowania tylnego koła. Na zdjęciu widoczne są jeszcze dwie nakrętki: nakrętka osi, z gwintowanym otworem, przez który jeszcze przed chwilą wchodził łańcuszek oraz nakrętka napinacza koła. |
Nakrętkę osi odkręcamy dużym kluczem płaskim lub oczkowym. W tym konkretnym przypadku był to klucz 15 mm. |
Po odkręceniu nakrętki od strony napędowej wszystkie elementy założone na oś zaczęły mocno sprężynować. |
Podobnie odkręcamy nakrętkę osi z drugiej strony. W tym konkretnym przypadku jest to nakrętka kołpakowa. |
Klucz oczkowy gwarantuje, że się przypadkowo nie ześlizgnie i nie uszkodzi ścianek nakrętki. |
Na sąsiedniej fotografii rzut oka na sytuację po odkręceniu drugiej nakrętki. |
Jeżeli napęd roweru jest wyposażony w tzw. hamulec nożny, czyli torpedo, konieczne jest jeszcze zluzowanie śruby i nakrętki łączącej piastę z ramą roweru za pośrednictwem specjalnego metalowego ramienia. W tym konkretnym przypadku konieczne było użycie klucza nr 10. |
Wokół dolnej rury widelca ramy biegnie stosowna obrączka z oczkiem pasującym do otworu w ramieniu hamulca. |
Przystępujemy do zdejmowania tylnego koła. Rozpoczynamy od strony napędowej, zapamiętując kolejność elementów założonych na osi koła.
Najpierw zakończona oczkiem rura bagażnika. |
Zakończona oczkiem rura błotnika i ramię służące do ustalania położenia elementów regulujących naciąg linki przerzutki.
|
Ostatnim elementem była podkładka o specjalnie wyciętym otworem wewnętrznym, pasującym profilem do kształtu osi. |
Podobnie jest z drugiej strony. Tu również zdejmujemy z osi zakończone oczkami rury bagażnika i błotnika. |
Do odkręcenia pozostał już tylko napinacz osi koła.W ten sposób 'roboczo' nazwałem parę elementów, które pomagają ustalić prawidłowe położenie tylnego koła względem tylnego widelca ramy. Nie są to elementy niezbędne. Spotykałem je wyłącznie w rowerach holenderskich. Kręcąc nakrętkami z obu stron osi koła można w pewnym zakresie ustalić położenie tylnego koła. Więcej o napinaczach w kolejnym artykule.
Nakrętka powinna dać się poluzować dłońmi. Ewentualnie możemy pomóc sobie kluczem. W tym konkretnym przypadku był to klucz nr 10. |
Po odkręceniu nakrętki napinacza rozpoczynamy właściwy proces zdejmowania koła. Oś jest umieszczona w tzw. haku, który w tym przypadku ma kształt długiego rozcięcia równoległego do podłoża (hak równoległy, w gruncie rzeczy mało przypominający hak). Dzięki temu oś wraz z kołem daje się przesuwać wewnątrz tej szczeliny, co pozwala napinać lub zwalniać łańcuch. Wykorzystujemy tę właściwość do zluzowania łańcucha. |
Zdejmujemy łańcuch rozpoczynając od strony mechanizmu korbowego. Następnie cofamy koło w hakach ramy i wyjmujemy koło. Na przeszkodzie prawdopodobnie stanie nam błotnik. Być może będziemy musieli trochę się pogimnastykować, jedną ręką trzymając ramę, a drugą koło, ale w końcu powinno się udać :-] |
Na osi koła od strony napędowej pozostało mi do zdjęcia jeszcze kilka elementów. Proszę jednak zwrócić uwagę przede wszystkim na koło łańcuchowe. Z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że jest ono założone na piastę w sposób nieco odbiegający od tego, do którego byłem przyzwyczajony. Jeżeli popatrzymy na koło zębate 'wzdłuż', to znaczy tak, by wszystkie zęby ustawiły się w jednej linii, to okaże się, że jest ono niesymetryczne, tzn. jesteśmy w stanie wyróżnić stronę prawą i lewą, wklęsłą i wypukłą. Zwykle to koło łańcuchowe jest łączone z piastą w taki sposób, że jej część wypukła znajduje się od strony zewnętrznej koła, a część wklęsła od strony wewnętrznej (od strony szprych). W przypadku tego roweru było jednak wręcz przeciwnie. |
Po chwili odkryłem, że powodem innego założenia koła łańcuchowego jest odległość pomiędzy łańcuchem a przeciwnymi brzegami pokrywy łańcucha. Gdyby koło łańcuchowe było założone w sposób, do którego byłem przyzwyczajony, łańcuch stale obcierałby o brzeg pokrywy. A tak udało się go od brzegu odsunąć. |
Dość nieoczekiwanie pomiędzy elementem naciągacza koła, a blaszką służącą do mocowania osłony, znalazła się cienka metalowa podkładka. Prawdopodobnie pełni ona funkcję dystansu pomiędzy kolejnymi elementami nakładanymi na oś koła. |
Jako ostatnia do zdjęcia pozostała specjalnie wyprofilowana blaszka, która służy za element mocujący główne elementy osłony łańcucha do ramy roweru. Metalowe elementy są na tyle miękkie, że dają się wygiąć śrubokrętem lub kombinerkami, a jednocześnie na tyle sztywne, że nie wygną się samodzielnie. Dzięki temu możliwe jest ścisłe spasowanie pokrywy łańcucha.
|
Z drugiej strony osi znalazł się tylko element napinacza koła. Widoczna jest więc znaczna niesymetria jeżeli porówna się liczbę elementów zakładanych na oś koła. |
Przy próbie ponownego założenia pokrywy okazało się, że nie wszystko pasuje tak, jak powinno. Bliższe oględziny wykazały, że niektóre wycięcia w pokrywie, w jej tylnej części, są zwyczajnie za płytkie i dla pełni szczęścia i harmonii należałoby je pogłębić. Do tego celu znakomicie posłużyło mi narzędzie szybkoobrotowe Dremel. Delikatnie manewrując tarczą tnącą wyciąłem nadmiar plastiku. |
Zakładanie koła okazało się czynnością dosyć kłopotliwą, gdyż tym razem zabrakło mi przyjacielskiej trzeciej ręki. Główną przeszkodą były spadające z osi podkładki i niesamowicie sprężynująca para: bagażnik i błotnik.
Na zakończenie jeszcze raz podkreślę łatwość zdejmowania i zakładania pokrywy plastikowej. W zasadzie mamy do 4 elementów, które można zdejmować i zakładać bez użycia narzędzi.