Lembas był to chleb wyrabiany przez elfów, przeznaczony do spożywania w podróży. Pojawia się we Władcy Pierścieni i Silmarillionie. Lembasy były formowane w cienkie ciastka, był bardzo pożywne; pozostawały świeże przez miesiące, kiedy znajdowały się w swoim pierwotnym opakowaniu z liści (źródło: Wikipedia).
Lembasy istnieją na prawdę, ale w 'naszym świecie' nazywają się trochę inaczej... Zapraszam do lektury!
Ci z nas, którzy podróżują o własnych siłach, sami się napędzając, często mierzą się z problemem jak tanio i smacznie zjeść, a do tego jeszcze nie stracić mnóstwa czasu na przygotowanie posiłku. Okazuje się, że ten sam problem starają się rozwiązać armie całego świata. Wiadomo bowiem nie od dziś, że lepiej dowodzi się żołnierzami sytymi. Stąd np. w marynarce pierwszym po kapitanie jest kucharz.
Mam kolegę, którego można by nazwać militarystą. Kiedyś w trakcie luźnej rozmowy wspomniałem, że wybieram się na urlop na spływ kajakowy. Dodałem też, że często podczas spływów mam problem ze skomponowaniem smacznych i energetycznie wartościowych posiłków. Zaproponował mi wypróbowanie tzw. racji żywnościowej. Dodał, że sam pomysł jest rozpowszechniony wśród wielu armii tego świata, ale jednak nie ma to jak kuchnia francuska. Nawet w wojsku?! Idąc za radą bardziej doświadczonego w temacie kolegi nabyłem tzw. przykładową rację i poniżej prezentuję krótki reportaż z jej otwarcia.
Wszystkie części składowe racji żywnościowej są zapakowane w szare tekturowe pudełko, które jest jeszcze owinięte przezroczystą folią. Do wyboru mamy coś ze 12-15 rodzajów menu. Na zdjęciu obok menu nr 2, pozbawione wieprzowiny. Informacja ta może być istotna np. ze względów religijnych. Napis na pudełku w j. angielskim, w dowolnym tłumaczeniu: francuska, indywidualna, nadająca się do odgrzania, wojskowa racja żywnościowa. |
Menu, na razie w języku angielskim:
|
Menu, po tłumaczeniu na język polski:
Niestety na pudełku brak informacji o kaloryczności poszczególnych potraw. W zestawie mamy tylko dwie duże puszki. Pierwsza z nich jest widoczna na sąsiednim zdjęciu: łosoś, ryż i warzywa (300 g, 133 kcal).
|
Druga duża puszka to tażin z jagnięciny (300 g). Do otwarcia puszek nie są konieczne dodatkowe narzędzia. |
Błyskawiczna zupa rybna 'z torebki'. Dołączony zestaw ikonek pozwala zorientować się w sposobie przygotowania nawet osobom nie władającym bigle językiem francuskim. |
Wspomniany zestaw napojów śniadaniowych. Niestety nie zrobiłem zdjęcia pokazującego zawartość torebki. Z tego, co pamiętam, oprócz kakao była też torebka z kawą i herbata. Oprócz napojów w skład sfotografowanego zestawu wchodziły saszetki z solą i pieprzem. |
Od góry, od lewej: deser mleczny, który okazał się musem z puszki, pasztet z łososia, baton czekoladowy, baton z nugatem, paczka gumy do żucia. |
Od góry, od lewej: baton z galaretką owocową, zestaw słodzonych oraz solonych herbatników (250 g), 4x czekoladki karmelowe, chusteczki ogólnego przeznaczenia. |
Tajemniczy zestaw do pogrzewania. Firma Esbit do tej pory znana mi była z nieprzyzwoicie drogiego sprzętu turystycznego. |
Z tyłu pudełka została umieszczona instrukcja obsługi. Zwraca uwagę pomysłowy sposób wykorzystania uchwytu do puszczki w roli narzędzia do wygodnego ułożenia pastylki z paliwem. |
Zawartość pudełka po rozpakowaniu. Blaszki, po umiejętnym zgięciu utworzą podstawę kuchenki. W górnym rzędzie po lewej stronie widać pasek z pastylkami do uzdatniania wody. W górnym rzędzie po prawej stronie widać pudełko zapałek. Zawiniątko w centralnej części kadru to, z tego, co pamiętam, worek umożliwiający zapakowanie wszystkich utensyliów. W dolnej części kadru widoczne są kapsułki z paliwem stałym. Jak dla mnie taki zestaw słabo pasuje do żołnierskiego rzemiosła, bo wymaga do przygotowania posiłku ciszy (braku wiatru) i spokoju (braku deszczu): zapałki łatwo zamakają, a wtedy zapalenie ognia wymaga wykorzystania dodatkowego sprzętu, natomiast kuchenka na paliwo stałe tych rozmiarów potrzebuje czasu, by zagrzać wodę. Z całej 'wojskowości' z tak skomponowanego zestawu wyróżniają się tabletki do uzdatniania wody. Jak to zwykle bywa woda jest potrzebna do przeżycia, a ciepła woda umożliwia przygotowanie różnego rodzaju posiłków 'w proszku'. |
Kuchenka gotowa do odpalenia: pastylka na swoim miejscu, blaszki powyginane wg instrukcji. Np. w amerykańskich racjach żywnościowych można spotkać alternatywny sposób podgrzewania posiłku. Większe opakowania z jedzeniem są wyposażone w zbiorniczek z odpowiednią substancją chemiczną. Wystarczy zainicjować odpowiednią reakcję egzotermiczną np. poprzez złamanie małej blaszki, by jedzenie zostało podgrzane do temperatury uznawanej za wystarczającą do nazwania posiłku ciepłym. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość zagrzania posiłku bez wykorzystania ognia. Sposób ten działa w zasadzie niezależnie od pogody. Wadą takiego rozwiązania jest zwiększona masa posiłku o masę paliwa potrzebnego do jego podgrzania. Raz zapoczątkowana reakcja nie da się zatrzymać. |
Uchwyt do puszki. |
Wybrane parametry techniczne.
Wymiary pudełka przed otwarciem: 30 cm x 16 cm x 7,5 cm
Masa pudełka: 1,6 - 1,7 kg w zależności od menu
Zawartość energetyczna: 3 200 - 3 400 kcal, w zależności od menu
Podsumowanie.
Jedzenie składające się na wojskową rację żywnościową jest zwyczajnie smaczne. Myślę, że jest to rozsądna alternatywa dla np. mimo wszystko drogiej żywności liofilizowanej. Niestety nie zapisałem masy ani objętości takiej racji żywnościowej. Generalnie na wszelkiego rodzaju wyprawach turystycznych żywność zabiera mi najwięcej miejsca, a bywa, że wygrywa w kategorii 'masa'. Są jednak takie formy aktywności, jak spływ kajakowy, podczas których parametry te nie grają pierwszorzędnego znaczenia. Na zakończenie wypada zdradzić, gdzie można kupić tak skomponowane wojskowe posiłki. Otóż, jak to często bywa, można spróbować na Allegro. Ja skorzystałem z pomocy kolegi-kolegi, który miał jakieś bezpośrednie dojście, co procentowało dużym wyborem menu. Orientacyjna cena takiej racji to 30 pln (2011).